Odśpiewanie
wspólnie hymnu przez 10-cio tysięczną widownie, to właśnie to oddawało nastrój
jaki panuje na hali, odzwierciedlało to wspólnotę ludzi, którzy teraz stawali
się jednością, mimo, że na co dzień się nie znali. Przyświecał im jeden cel: kibicować,
dopingować, pomóc. To oni byli tym ósmym zawodnikiem meczu, to oni dawali
reprezentacji siłę.
Z
perspektywy Ewy
-Aga, gdzie Ty jesteś?! – krzyczałam do
telefonu jak najgłośniej, aby przebić się przez ten hałas.
-Poszłam w tłum, szukając możliwości zdobycia
kilku autografów i paru zdjęć z siatkarzami. – usłyszałam głos podekscytowanej koleżanki.
-No to powiedz mi bystrzaku jak my się teraz
odnajdziemy?
-Za 30 min przy Twoim samochodzie. Masz
chwilę, więc i Ty zrób coś użytecznego.
-Twoim zdaniem co powinnam zrobić?
-Pogadaj z kimś, rozejrzyj się, albo zrób to
samo co ja. – doradziła jej przyjaciółka.
-Dobra. Dam sobie radę. Do zobaczenia za 30
min.
Rozłączyłam
się. Zirytowałam się, że muszę tu sama sterczeć i czekać, aż Adze zechce się
już wracać. Miałam 4 możliwości: iść do samochodu i tam poczekać na swoją
kumpelę, zagadać do kogoś i z nim porozmawiać o meczu, zrobić to samo co Aga,
albo ją poszukać, chodź to graniczyło z cudem abym ją tu znalazła w tym ogromnym
tłumie. Najbardziej odpowiadała mi pierwsza opcja. Wyjście było po drugiej
stronie hali, musiałam się tam jakoś dostać co nie było łatwe. Zaczęłam się
przepychać, ale czułam, że ludzie stworzyli doskonały mur, przez który nie dam
rady się przebić. Jednak musiałam spróbować. Mijałam rzesze fanów masowo
przepychających się do reprezentantów Polski. Również byłam ich fanką, lecz nie
dostawałam małpiego rozumu i nie próbowałam na gwałt zdobyć czyjegoś autografu
bądź zdjęcia. Wiedziałam, że siatkarze są bardzo zmęczeni po meczu i nie
chciałam przedłużać ich cierpień. Szłam powoli, gdyż co krok ktoś na mnie
wpadał w tym rozgardiaszu. Starałam się wymijać ludzi i jak najszybciej być już
w samochodzie, włączyć na maxa muzykę i czekać na Agę. Tak idąc zamyśliłam się nad
tym i nie zauważyłam „fali” ludzi, która na mnie wpadła. Zostałam porwana przez
nich i już myślałam, że zaraz stracę grunt pod nogami i upadnę, gdy ktoś mnie
mocno złapał w ostatnim momencie. Poczułam czyjeś silne ręce na moich
ramionach, które mnie dalej podtrzymywały. Nie wiedziałam co się dzieje,
popatrzyłam na ludzi stojących wokół mnie i mojego wybawcy. Podniosłam głowę,
aby podziękować za podtrzymanie. Zamarłam. Wtedy zobaczyłam najpiękniejsze
zielone oczy, jakie kiedykolwiek do tej pory widziałam. Mogłabym się w nich
rozpłynąć…
Z
perspektywy Zbyszka
Wiem, że
rozdawanie autografów to część mojego zawodu, ale czasami to jest aż
przytłaczające. Człowiek jest zmęczony, gdyż starał się grać jak najlepiej, a
tu setki lub tysiące osób do Ciebie podchodzą i proszą o podpis. Nagle w
ostatnim momencie kogoś złapałem przed upadkiem. Została ona popchnięta przez
tych wszystkich tłoczących się ludzi. Ciągle ją trzymałem gdyż wątpiłem czy
ustanie na własnych nogach. Nieznajoma zaczęła się rozglądać i w końcu na mnie
spojrzała… Poraziła mnie swoją urodą… Kasztanowe falowane włosy, skóra koloru
oliwki, twarz w kształcie serca i te wyraziste brązowe oczy. Nie mogłem
przestać na nią patrzeć. Jedyną rzeczą na jaką miałem teraz ochotę to ją tu i
teraz pocałować. Wszyscy jakby znikli, cała sala wydawała mi się pusta i tylko
my tu byliśmy. Zauważyłem, że u dziewczyny wypłynął rumieniec. Chyba starała
się wyswobodzić z moich objęć, ale nie mogłem tego zrobić. Nie chciałem, żeby
to tak szybko się skończyło. Dalej na nią patrzyłem a ona oblała się jeszcze
większym rumieńcem.
-Dziękuję, że mnie przytrzymałeś. –
powiedziała nieśmiało nieznajoma. Boże, jaki ona ma piękny głos.
-Cieszę się, że akurat na mnie wpadłaś. –
odpowiedziałem szczerze.
-I przepraszam za to. – zdziwiłem się.
Przecież to nie jej wina.
-Nie szkodzi. Najważniejsze, że Tobie nic się
nie stało.
-Masz ładne oczy. – tak mocno mnie
zaskoczyło to co powiedziała dziewczyna, że przestałem ją tak kurczowo trzymać
i ona się wyswobodziła. Zaczęła odchodzić. A ja nawet nie wiem jak ma na imię.
Widząc jak
się oddala krzyknąłem za nią: -Powiesz mi
jak się nazywasz? – ale ona już się tylko uśmiechnęła i odeszła. Nie mogłem
za nią pobiec, bo ludzie zaczęli mnie oblegać z każdej strony i nie miałem jak
się wyswobodzić. Sam do siebie pod nosem dodałem: -Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś zobaczymy.
Z
perspektywy Ewy
Jezu, ale
wstyd. Muszę jak najszybciej znaleźć się w samochodzie. Podbiegłam ten
niewielki odcinek pomiędzy mną a moim autem. Wsiadłam i od razu włączyłam
muzykę. Musiałam się uspokoić. ON działał na mnie jak nikt inny do tej pory.
Nie mogłam przestać na niego patrzeć a teraz zapewne nie będę mogła przestać o
nim myśleć. Pewne zrobiłam z siebie błazna przed nim. Trudno, co się stało to
się nie odstanie. Trzeba zapomnieć… Drzwi pasażera się otworzyły i do samochodu
weszła Aga.
-Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że mogłam
tu być. – zaczęła mi pokazywać swoje „zdobycze”.
-Zapnij pasy i jedziemy. – odparłam.
-A Tobie co się stało?
-Później Ci opowiem.
Odpaliłam
pojazd i już chciałam odjeżdżać, ale spojrzałam ostatni raz na budynek. A przed
nim stał ON. Patrzył się na mnie. Wiedziałam, że pewnie się ze mnie w myślach
(oby tylko w myślach) nabija. Jak najmocniej wcisnęłam pedał gazu i wyjechałam
z parkingu na drogę nawet się nie rozglądając. Całe szczęście, że nie miałam
wypadku…
Z
perspektywy Zbyszka
Jak
najszybciej poszedłem się przebrać, wziąłem szybki prysznic i ubrałem się.
Chciałem jak najszybciej znaleźć się w swoim domu, wziąć gorącą kąpiel, usiąść
z pilotem przed telewizorem i w końcu odpocząć. Wychodząc z drzwi budynku
podążyłem do swojego samochodu. Moją uwagę przykuło czarne aud. Spojrzałem na
kierowcę i natychmiast się zatrzymałem. Za kierownicą była ONA. W tym samym
momencie na mnie spojrzała i zamarła. Błyskawicznie zapaliła samochód i ruszyła
tak szybko jakby przed kimś uciekała. Jechała z zawrotną prędkością i nie
zatrzymała się nawet przed wjazdem na ulicę. Zmroziło mnie to. Jak człowiek może
być aż tak nieodpowiedzialny. To jeszcze bardziej mi się w niej podobało. Od
razu straciłem jej samochód z oczu. Czułem, że mimo tylko tej jednej chwili z
nią na hali, będę za nią tęsknił. Ale byłem jednocześnie szczęśliwy, że
nieodpowiedzialnej nieznajomej nic się nie stało…
fajne pisz dalej ;)
OdpowiedzUsuńkiedy kolejna część ?
OdpowiedzUsuńpostaram się dzisiaj:)
UsuńNo to się zaczyna ciekawie. Czyżby to była znajomość na dłużej? :D
OdpowiedzUsuń